Blog Kamili Paradowskiej o projektowaniu treści i kreatywnym pisaniu. Usługi: tworzenie treści (copywriting, UX writing, projektowanie komunikacji dla firm, audyty stron, produkcja audio i wideo). Szkolenia dla zespołów kreatywnych, kursy online.
Czy regularne publikowanie wartościowych treści na blogu może przyciągać uwagę klientów i budować zaufanie do marki eksperckiej? Własnego bloga prowadzi wiele bardzo cenionych osób publicznych. Są to specjaliści i specjalistki związani z różnymi dziedzinami biznesu, kultury czy sztuki. Swojego bloga mają m.in. Bill Gates czy pisarka J. K. Rowling. Pozostaje teraz postawić pytanie: na ile blog może budować i wspierać markę ekspercką?
W najnowszym odcinku podcastu rozmawiam z absolwentką mojego kursu Blog ekspercki. Joanna Tłoczek mówi o swojej drodze w budowaniu własnej i niezależnej marki związanej z branżą prawniczą.
Dzięki naszej współpracy powstała nowa strona Joanny oraz strategia komunikacji jej marki. Poprzez bloga będzie dzielić się ekspercką wiedzą o mediacjach i prawie rodzinnym dla Polaków mieszkających w Anglii. Miałam też przyjemność stworzyć dla Joanny nową nazwę jej działalności – Polska Mediatorka, pod którą działa dla Polaków w UK.
Kamila Paradowska: Dawno mnie nie było, ale dzisiaj mam gościa szczególnego, Joannę Tłoczek. Prosto z Anglii. Tłumaczka przysięgła i mediatorka sądowa, z którą miałam przyjemność pracować na moim kursie Blog ekspercki. W związku z tym, że jest czas sprzedaży tego kursu, to od razu muszę powiedzieć, że ten materiał jest materiałem autopromocyjnym. Państwo zobowiązuje nas teraz do tego, żeby podawać takie informacje. Mam nadzieję, że oprócz tego, że pojawi się w tle oczywiście Kurs Blog ekspercki, to także będziecie mogli skorzystać z tej rozmowy i pomyśleć o blogu w kontekście marki eksperckiej. Bo to są ciekawe rzeczy i takie, które możecie sami wypracować w internecie. Tak że dzisiaj fantastyczny przykład. Cześć, Joanno.
Joanna Tłoczek: Cześć, Kamilo. Dziękuję za zaproszenie.
Bardzo się cieszę, że jesteś. Joanno, jak to się stało w ogóle, że się poznałyśmy? I co robisz w Anglii?
Osobiście poznałyśmy się już rok temu, kiedy pierwszy raz poprosiłam Cię o konsultację. Udzielałaś darmowych konsultacji związanych z edycją Twojego kursu. Ale obserwuję Cię w mediach społecznościowych już od jakiegoś czasu. Co ja tutaj robię? Jak już wspomniałaś, jestem tłumaczką przysięgłą. Jestem również tłumaczką sądową tutaj w Anglii i od niedawna jestem również mediatorką sądową.
Dla Polaków, którzy są w Anglii?
Nie tylko. Dlatego, że moje uprawnienia są angielskie. Tutaj je nabyłam. Oczywiście, obsługuję wszystkich klientów, którzy mieszkają w Anglii i chcą skorzystać z moich usług. Natomiast moim celem jest to, żebym miała jak najwięcej polskich klientów i żeby mnie oni poznali.
Tworzenie marki eksperckiej poprzez budowanie bloga i zaufanie społeczności
Opowiadam o markach eksperckich. W Twoim przypadku to jest jak najbardziej marka ekspercka. Budowanie własnego bloga, przekazu jest czymś, co absolutnie może wzmocnić Cię na rynku. Może także sprawić, że ludzie Ci zaufają. I to budowanie zaufania jest rzeczą bezcenną. To pochwalmy się, co udało nam się zrobić, ile ta współpraca kosztowała i ile pracy musiałaś w to włożyć.
Chyba łatwiej mi jest mówić o pracy, którą musiałam w to włożyć.
Na początku powiedzmy, co jest wynikiem.
Wynikiem jest to, że jest już strona oraz blog Polska Mediatorka. Jest też pierwszy artykuł, który ukazał się w sobotę 1 października. Następne będą co dwa tygodnie. Tym możemy się pochwalić. Dla mnie ten kurs był po prostu świetną dawką wiedzy. Przy tym bardzo dobrze się bawiłam, oglądając lekcje, które nagrałaś. Sposób, w jaki przedstawiasz przykłady, to, co tam robisz, jest po prostu fenomenalne.
Bardzo mi miło.
To naprawdę zapada w pamięć i jest bardzo ważne. Całość kursu jest nastawiona na odbiorcę, więc chętnie czekałam na następny odcinek i na kolejną lekcję.
Jest mi bardzo miło to słyszeć. To jest tak, że bardzo starałam się zadbać o performatywny wymiar tego kursu i żeby to było ciekawe. Bo nic tak bardzo mnie nie męczy jak właśnie takie siedzenie, oglądanie nudnej lekcji, którą się przewija, tylko po to, żeby wyłuskać jakąś wiedzę. Starałam się troszkę dowcipnie do tego podejść, tak, żeby była to przyjemność. Bardzo się cieszę z Twojej reakcji i tego, że tak to odczytałaś.
To nie tylko kurs wideo, ale też indywidualnawspółpraca w ramach tego najdroższegopakietu. Kurs w podstawowej cenie jest o wiele tańszy, jeżeli chcemy gosamodzielnie przerobić. Jeżeli chcemy tę pracę indywidualną, pracować razem z innymi uczestnikami, to ten cały pakiet kosztuje 1690 złotych brutto. Wtedy jest dostęp do grupy na Facebooku, gdzie są organizowane webinary dla uczestników. Często jest tak, że kupujemy różnego rodzaju materiały, które mają nas wspomóc, np. kursy, e-booki.
Jak znaleźć skuteczny kurs online?
Mam pytanie do Ciebie. Jak to się stało, że ten kurs zadziałał i czy masz w swoim komputerze trochę takich odłożonych na później jakichś materiałów, z których się będziesz uczyć, a nic to nie daje? Bo ja takie mam.
Mam całe mnóstwo i próbuję znaleźć czas, żeby je poukładać. Myślę, że do tego nigdy nie dojdzie. Kupiłam tylko jeden, który był totalnym niewypałem. Natomiast książek i e-booków mam sporo – i sporo z nich przeczytałam, po czym zapomniałam, co w nich było. W przypadku Twojego kursu wykupiłam pakiet Mentor, bo wiedziałam, że potrzebuję kogoś, kto po prostu poprowadzi mnie za rękę, przeprowadzi przez cały nie tylko proces twórczy, ale również pomoże mi w stworzeniu strony. Mam już jakieś tam doświadczenie, ale nie byłam w stanie sama przejść do kolejnego etapu, żeby to wszystko dobrze funkcjonowało i mnie wspierało. Bez dwóch zdań – to jest współpraca z Tobą.
Obecność drugiej osoby, która wspiera w tym procesie tworzenia, też jest kluczowa.
Dla mnie – zdecydowanie. I informacja zwrotna, jaką od Ciebie otrzymywałam, bardzo mi pomagała. Oczywiście rozumiem, że nie każdy może albo chce kupić ten pakiet czy współpracować z Tobą osobiście. Nawet te pakiety niższe są świetne, bo są tak logicznie ułożone, że przeprowadzają krok po kroku do celu, którym jest po prostu postawienie strony i pisanie bloga. Kurs ma 4 różne części, każda jest o czymś innym. Wszystkie łączą się w całość. Myślę, że jeżeli ktoś już ma wiedzę tak jak ja, ten kurs również pomaga w usystematyzowanie tego, co już wiemy. To jest jedna z rzeczy, którą ten kurs też mi dał.
Jak stworzyć ekspercki blog – od strategii po wartościową treść i jej optymalizację SEO
Opowiedzmy o tym, jak to się robi taki ekspercki blog. Sięgnijmy trochę do materiału kursowego. Jaki jest na to przepis? Bo może ktoś nie chciałby przerabiać kursu, ale mniej więcej zorientować się, jaka to jest praca i co tak naprawdę my musimy zrobić, żeby sobie taki materiał wypracować. Zaczynamy od jakiejś strategii. Jaki był Twój pomysł? Jak to się rodziło?
Chciałam dać się poznać osobiście moim potencjalnym klientom i budować zaufanie poprzez pisanie bloga. To była moja nadrzędna strategia, z którą przychodziłam na ten kurs i spotykałam się z Tobą. Powiedziałabym, że musimy zacząć od pomysłu, jaki mamy na siebie albo na ten blog, który chcemy pisać. Oczywiście jest też strona techniczna, a więc przygotowanie strony, na której ten blog będzie publikowany.
Natomiast od strony twórczej – należy przygotować plan czy kalendarz publikacji. To wszystko jest wyjaśnione w Twoim kursie. To wiedza na temat tego, jak napisać taki wpis blogowy, aby zaistniał w Googlach i był rozpoznany jako coś wartościowego. I jest to kolejna ważna część, którą dokładnie wyjaśniasz w tym kursie. Pomimo czytania tych wszystkich wcześniejszych materiałów wiedziałam, że to musi nieść wartość, ale nie wiedziałam w jaki sposób. To jest nie tylko o przesłaniu i treści, która będzie wartościowa, ale również o sposobie, w jaki ona jest przekazana po to, aby mogła być znaleziona. Dlatego, że to rządzi się swoimi własnymi prawami i jest sztuką samą w sobie.
Tak, to prawda. Czyli zaczynamy od tej strategii, a tak naprawdę od umiejętności tworzenia takiego pojedynczego wpisu. To będzie nasza jednostka, na której będziemy pracować. Zawsze mówię, że ważne są kategorie wpisów, jakie są pomysły na pewne grupy tych tekstów. Powiedz mi, jaki Ty masz plan? Bo to jest dość imponujące, jak dużo już wygenerowałaś i wymyśliłaś treści.
W tym kursie polecasz przygotowanie planu publikacji minimum – czyli jeden wpis w miesiącu. Miałam plan, że będę publikowała raz w miesiącu. Taki wpis blogowy, który będzie się dobrze prezentował w Googlach, musi mieć około 1200 słów. To dosyć sporo, żeby napisać i nie lać wody, tylko żeby dać wartość swoim czytelnikom. Myślałam, że to będzie takie optymalne raz w miesiącu. Po napisaniu pierwszego artykułu, który zaczęłam linkować, zaobserwowałam nowe tytuły, o których wcześniej nawet nie myślałam. Po pierwszym artykule zdobyłam więcej niż 12 tematów do publikowania w jednym roku. Postanowiłam więc publikować co dwa tygodnie. Moim założeniem jest, by po roku zmniejszyć częstotliwość na raz w miesiącu. Myślę, że te pierwsze 24 artykuły pomogą mi w plasowaniu mojego bloga i pokazaniu przede wszystkim mnie jako ekspertki.
Super! To jest bardzo dobry plan. Powiem, że blog jest takim medium dla leniwych. Nie mam takiej energii jak dwudziestolatka i pewnie bym nie dała rady ciężko pracować na Instagramie czy TikToku. Blog jest właśnie długotrwałą inwestycją. Można sobie włożyć treść, wypracować ją i publikować nawet z mniejszą częstotliwością. Jednocześnie wiemy, że poprzez wyszukiwarkę te treści cały czas działają. One nie przemijają tak jak w mediach społecznościowych. A powiedz mi, czy masz jakiś swój plan też na media społecznościowe?
To jest jedna z rzeczy, nad którą razem dyskutowałyśmy. Wcześniej miałam i Instagram, i Facebook, które były związane z moją pierwszą profesją, czyli tłumaczeniami. Prawdę mówiąc, nie miałam pomysłu, jak to prowadzić, dlatego że tłumaczenia nie są wdzięcznym tematem. To jest coś, po co się przychodzi i zamawia. Aktualnie bardzo często ludzie używają po prostu Google Translate i uważają, że to jest zrobione świetnie. Natomiast nikt nie jest zainteresowany techniczną stroną – co muszę wiedzieć, żeby dobrze przetłumaczyć np. świadectwo czy dyplomy, czy dokumenty sądowe. To nie jest wdzięczny temat.
W ogóle nie wiedziałam, co tam publikować, więc wcześniej były to informacje trochę o moim życiu, lifestyle itd. Publikowałam posty związane z językiem angielskim i byciu tłumaczem. Nie czułam jednak, że to mnie gdzieś prowadzi. Natomiast teraz na bazie tego bloga myślę, że będę robiła miniposty na moim Instagramie i również na mojej stronie internetowej. Sądzę, że to o wiele bardziej pomoże mi i ukaże jako ekspertkę. Zmieniłam tematykę, zmieniłam również swoją markę na Polska Mediatorka. Wyjaśniłam to osobom, które mnie obserwowały. Zresztą przez rok nie pojawiałam się w mediach społecznościowych, więc pewnie i tak szczęśliwie zostałam zapomniana. Praktycznie rzecz biorąc, teraz zaczynam od początku.
Dlaczego warto zlecić tworzenie nazwy dla marki?
No właśnie, bo razem we współpracy ze mną powstała też nazwa. To już jako osobne zlecenie poza kursem – takie rzeczy robię dla różnych marek. Bardzo wiele osób, które zastanawiają się nad stworzeniem nazwy własnej marki, przede wszystkim myślą, że zrobią to samodzielnie, co, moim zdaniem, jest trochę drogą donikąd. Bo to jest specjalna praca. Bardzo specyficzna. Powiedz, dlaczego Ty zdecydowałaś się jednak zlecić to, a nie wymyśliłaś tego sama?
To jest zdecydowanie droga donikąd. Wymyśliłam jedną nazwę Translating Joanna – na Instagramie to była świetna nazwa. Ale nazwa mojej strony internetowej to już karkołomna nazwa, która niczemu nie służy, jest skomplikowana. Jest także trudna zarówno dla osób, które mówią po angielsku, jak i dla osób, które mówią tylko po polsku. Składała się z mojego imienia i nazwiska oraz nazwy tego, co robiłam, czyli translation. Byłam zadowolona z tej nazwy i uważałam, że to jest w ogóle świetne. Tak było, bo nie rozumiałam, że nie jest zgodna z żadną grupą docelową. Praktycznie próbuje służyć każdemu, a wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Nie była przemyślana. To jest tylko nazwa mojej strony internetowej, mojej domeny, bo w pełnym brzmieniu ta nazwa jest jeszcze bardziej skomplikowana. I ma jeszcze dodatkowy człon! To czyni ją już w ogóle karkołomną.
Byłam całkiem zadowolona z mojej nazwy, bo świetnie przedstawiała to, co mam do zaoferowania. Dopóki nie przesłuchałam Twojego odcinka podcastu o tworzeniu nazwy. To mi dało bardzo dużo do myślenia i jednocześnie przeraziło. Wiedziałam, że nie popełnię jeszcze raz takiego samego błędu. To była też jedna z przyczyn, dla której rok temu skontaktowałam się z Tobą. Już rok temu wiedziałam, że zajmę się tworzeniem tej marki, ponieważ oferowałaś mi w ramach kursu cały pakiet. Sprzedawałaś kurs nie tylko o tym, jak to stworzyć. Wiedziałam, że jesteś w stanie stworzyć również dobrą nazwę dla mnie. Dlatego na pierwszym spotkaniu zapytałam Cię, czy podjęłabyś się tego.
Jeżeli już pracujemy pod wyszukiwarkę, to też właśnie ta domena, która powstała, i nazwa „Polska Mediatorka” są proste, zrozumiałe, łatwe. To też, prawdę powiedziawszy, bardzo Cię wyróżnia. Tak naprawdę zabrałaś główną nazwę, sprzątnęłaś sprzed nosa wszystkim przyszłym mediatorkom i mediatorom, którzy by chcieli sprzedawać tego typu usługi. Jeżeli jeszcze nie są zabrane te podstawowe nazwy, to tutaj bardzo łatwo jest je sobie wziąć – tak jak ja sobie wzięłam „dobra treść”. To najprostsze sformułowanie i takie wprost wskazujące na to, czym się zajmuję.
Tego typu sprytne zabiegi warto wykonywać. Zresztą w ostatniej edycji kursu była też Kasia Twardosz, która jest psychiatrą, i ona dzięki temu pierwszemu modułowi sprawdziła sobie wszystkie sformułowania kluczowe dotyczące psychiatrii. Okazało się, że „wizyta u psychiatry” to jest najczęściej wpisywana fraza w Googlach, tymczasem domena z tą nazwą jest wolna. Kasia natychmiast kupiła i w tej chwili ma stronę wizytaupsychiatry.pl, która będzie fantastycznie pozycjonować jej działalność. Czasami właśnie te podstawowe nazwy są w ogóle niewyzyskane, dlatego że wielu ekspertów czy ekspertek nie istnieje jeszcze w internecie. Myślę więc, że po prostu trzeba to brać. A powiedz mi, jak na Twoją stronę, Twoją działalność zareagowali właśnie zarówno znajomi, jak i być może klienci?
Zawsze ocena tego jest i była bardzo pozytywna. Wciąż otrzymuję różne informacje, wiadomości, głównie od przyjaciół. Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o klientach. Natomiast inne bliskie mi osoby zawsze zwracały uwagę na język artykułów. Uczysz prostego języka, co jest bardzo ważne w przekazywaniu skomplikowanych spraw. Również to, że podaję przykłady, i to, że treść jest wyczerpująca. Dostałam od koleżanki także opinię o tym, że odpowiedziałam na jej pytania, które nawet nie przychodziły jej do głowy, a których odpowiedzi odnajdywała w moich artykułach. Także sama strona bardzo jej się podobała i dostałam za to pochwały. Jestem bardzo zadowolona.
Tworzenie własnej strony internetowej
Od razu powiem, że każda strona, która powstaje na kursie, jest inna. Nie uczę takiego kopiuj wklej typowej strony, jednego schematu. Pokazuję oczywiście jakiś szablon, ale rzeczywiście, jakbyście sobie obejrzeli strony kursantów, to są one zupełnie różne. Podpowiadam pewne rozwiązania w zależności od tego, kto czego potrzebuje. Pracowałyśmy na szablonie z rodziny Bloxy, który też znalazłam dla Ciebie, tak samo jak dla innych kursantów, którzy mnie pytali o to, na czym powinna być ta strona postawiona i jak to powinno wyglądać. Każda strona jest inna, np. strona Brygidy Helbig, która powstała łącznie z blogiem, była stroną stworzoną przez agencję, którą poleciłam. Różnie to wyglądało. A czy Ty korzystałaś może ze współpracy z agencjami?
Prawdę mówiąc, nigdy nie brałam tego pod uwagę. A to dlatego, że ja po prostu chcę wiedzieć, jak strona działa „od środka” i chcę mieć możliwość wprowadzania zmian w momencie, kiedy czuję, że ta zmiana powinna być wprowadzona tu i teraz. Chcę mieć możliwość samodzielnego publikowania. To jest jednak duża częstotliwość, by co dwa tygodnie prosić kogoś o publikację za mnie. Bardzo ważną rzeczą, której uczysz na kursie, jest linkowanie. Mam na swojej stronie dość dużo linków. Na początku moich artykułów linkuję na zewnątrz. Później, jak kolejne artykuły się pojawią, będą linkowane między sobą. Dla mnie to jest bardzo ważne, żebym mogła tam wejść nawet kilka razy w tygodniu i dokonać zmian.
Szczerze mówiąc, byłam już na skraju cierpliwości z moją pierwszą stroną dla tłumaczeń. Skontaktowałam się z agencją. Widziałam stronę, którą przygotowali dla kogoś, kogo obserwuję. Ta strona bardzo mi się podoba. Napisałam do nich maila, ale czekałam trzy dni na odpowiedź. Otrzymałam standardową odpowiedź z informacją o wycenie. To była dosyć niska cena, ale to dlatego, że już miałam przygotowane menu i treść. Odpowiedziałam, że tylko ja jestem odpowiedzialna, natomiast ta cena, którą otrzymałam (ok. 5-6 tysięcy), była niższa. Po tym doświadczeniu wydawało mi się to dziwne i po prostu wiedziałam, że to nie będzie dla mnie odpowiednia forma, którą chciałabym mieć na przyszłość.
Jak przezwyciężyć kryzys twórczy i poczucie niekompetencji w blogowaniu?
Zbliżamy się do finału naszej rozmowy i tak sobie myślę, że dużo mówiłyśmy o tej przestrzeni kursowej. Bardzo Ci dziękuję, że wspierasz też to, że ktoś inny mógłby przyjść na ten kurs. Gdzieś tam mocno czuję od Ciebie też wsparcie. Chciałabym też porozmawiać o czymś takim jak rodzaj kryzysu twórczego czy takiego poczucia, że może ja się do tego nie nadaję albo może nie powinnam. Bardzo wielu z nas, którzy mamy olbrzymią wiedzę, cierpi na taki rodzaj poczucia, że no dobra, ale są lepsi. Są tacy, którym to lepiej wychodzi, mają większe doświadczenie, może wiedzą więcej. Ty jesteś też na początku tej drogi. Skąd wzięłaś w sobie taką siłę, żeby powiedzieć sobie, że OK, ja będę pisała bloga, a nie jakiś tam facet, który robi to sto lat?
Tak, Imposter Syndrome. Ja go mam, ale też z nim walczę. Próbowałam pisać blog jako tłumaczka, co w ogóle nigdy nie doszło do skutku. Ale zanim przejdę do odpowiedzi na Twoje pytanie, to chciałam tylko powiedzieć, że dzięki temu kursowi mój blog jako tłumaczki również ruszy w innej formie, z inną częstotliwością i będzie miał inne cele. Ale on ruszy. Te cele będą głównie związane z pozycjonowaniem strony, dlatego że wiem, że klienci nie będą czekać. Natomiast pokażę siebie jako ekspertka. Taki jest cel tamtego bloga i wiem, że on ruszy.
Jeżeli chodzi o pisanie jako mediatorka – owszem, nie mam dużego doświadczenia, wciąż się uczę. Jednak mam duże doświadczenie w pracy z klientami jako prawnik, bo robiłam to przez 20 lat, zanim się przekwalifikowałam, by zostać tłumaczką i mediatorką. Nie mam problemu, żeby zrobić porządne badania prawne w celu przygotowania takiego artykułu. Uważam, że mam bardzo wdzięczny temat, dlatego że my, mediatorzy, zajmujemy się życiem codziennym. Każdy zna kogoś osobiście albo ma w rodzinie kogoś, kto się rozwiódł i kto nie lubi swojej teściowej, więc nie posyła swoich dzieci do babci. To są tematy, które nas wszystkich dotykają.
O czym piszę? Piszę od strony prawnej i od strony ludzkiej, a przede wszystkim od strony zdroworozsądkowej. Uważam, że dzięki temu zbuduję zaufanie, swoją markę na rynku, a potencjalni klienci mi zaufają. Również mam inny cel, który jest z tym powiązany. Chcę, żeby te moje artykuły były przydatne również osobom, które nie będą korzystały z moich usług jako mediatorki. Mieszkam w Wielkiej Brytanii. Rząd brytyjski zapewnia wiele różnych form pomocy dla osób, które tutaj mieszkają. Czasami Polacy nie wiedzą, że one w ogóle istnieją. Mam nadzieję, że czytając mój blog, nawet jeżeli nie stać ich na prywatną mediację, będą w stanie znaleźć pomoc, która jest dla nich dostępna.
Jak połączyć swoją wiedzę ekspercką z życiem codziennym klientów?
Fajne dwie rzeczy się pojawiły w tym, co powiedziałaś. Po pierwsze, ten wątek pomocy komuś mimo tego, że nie sprzedamy tej usługi. Na przykład mnie przyświeca taka ewangelizacja w temacie komunikacji online. Wydaje mi się, że gdzieś robię lepszy świat właśnie w tej komunikacji w internecie, kiedy publikuję moje treści. Po drugie, pojawił się bardzo ciekawy drugi wątek, w którym mówisz o połączeniu Twojej eksperckości tematu, jakim jest prawo, z życiem codziennym.
To jest wdzięczne, że każdy jest w stanie przypisać ten Twój obszar zawodowy do swojego życia. I powiem Ci, że to jest właściwie takie wielkie zadanie dla każdego eksperta/ekspertki, żeby ludzie zobaczyli np., że tematyka, którą się zajmują, rzeczywiście jest w stanie się wpisać w to życie codzienne.
Czasami jest tak, że zamykamy się w takiej enklawie. Ostatnio miałam okazję zobaczyć stronę rzeczoznawcy. Była to tak, powiedziałabym, daleko od życia napisana strona z jakimiś numerami uprawnień, które są nikomu niepotrzebne oczywiście. Gdybym zamawiała rzeczoznawcę, to pierwsza myśl o tym, jaki ma on numer uprawnienia, byłaby o tym, po co mi to. Chcę wiedzieć, na czym polega jego praca, jak może mi pomóc, jakie są przypadki, prawda?
W czym tak naprawdę dobry rzeczoznawca jest w stanie pomóc? Co mogę zyskać, jeżeli tego rzeczoznawcę w danej sytuacji potrzebuję? Tego typu rzeczy są dość kluczowe dla kreacji bloga eksperckiego. Ten moment, w którym łączymy to z życiem naszego klienta, czyli moja wiedza, która jest totalnie książkowa, wynika z wielu lat np. studiów. Jak ona może się w takim detalicznym przypadku przydać właśnie mojemu klientowi? Czy się z tym zgodzisz?
Absolutnie tak. Jeżeli wytrwam i jeżeli moje kolejne artykuły będą tak ciepło przyjęte jak ten pierwszy, to myślę, że mam dużą szansę na to, żeby nie tylko dobrze się pozycjonować, ale również być dobrze odebraną przez moich potencjalnych klientów i czytelników.
Zawsze mówię o innych profitach, jak sława.
Wow.
To wbrew pozorom nie jest takie nieosiągalne, bo dzisiaj właśnie śledziłam w internecie mojego dawnego klienta, z którym robiłam pierwszy podcast, i zobaczyłam, że Mirek udzielał kolejnego wywiadu do mediów, tym razem do Polsatu. Wcześniej był zapraszany też do radia, wydał własną książkę. I tak sobie myślę, że właśnie o to chodzi. Żeby iść dalej, zdobywać kolejne miejsca, rynki, żeby być widocznym medialnie. Bo to też bardzo się opłaca i czyni z nas osoby, które mogą tak spokojnie budować swoją stabilność finansową i spostrzegać wiedzę jako autentyczny kapitał. Często wiele ekspertek, specjalistów, specjalistek to są ludzie ukryci gdzieś, wykorzystywani do pracy w jakichś agencjach, korporacjach, instytucjach. Tak naprawdę oni sami mają w sobie tyle wartości, że mogliby spokojnie oprzeć swoją stabilizację życiową na tej wartości.
Zdecydowanie tak. Zgadzam się z Tobą. Dlatego zdecydowałam się odejść z pracy na etacie.
Do czego też serdecznie namawiamy.
Zdecydowanie, zdecydowanie. Ale pamiętajcie, jeśli ktokolwiek się zdecyduje, potrzebujecie poduszki finansowej.
Oczywiście, że tak! To jest też potrzebne. Joanno, trzymam mocno kciuki za Ciebie. Mam nadzieję, że słuchając tego podcastu, naszej rozmowy, też będziecie zainspirowani, żeby tego typu działania podejmować, nie bać się takiego momentu w życiu, w którym bierzemy sprawy w swoje ręce.
Mam nadzieję też, że jakaś taka solidna dawka wiedzy tutaj się pojawiła, jeżeli chodzi o kreację treści. No i oczywiście zapraszam na kurs. Zapraszam również gorąco, bo wiem, że słuchają mnie osoby również z Anglii. Jeżeli macie taką sytuację, kogoś, kto rzeczywiście musi poddać się mediacji, to polecam Joannę do współpracy. A ciekawym jest wątkiem to, że Ty robisz mediacje również dla par jednopłciowych.
Tak! Anglia jest innym krajem niż Polska, więc mam do czynienia z różnymi rodzinami, zarówno z rodzinami bardzo tradycyjnymi, jak i z rodzinami nowoczesnymi. To nie musi być małżeństwo, to może być para, również w związku formalnym, nieformalnym, a także para tej samej płci, która tutaj przez prawo jest traktowana tak samo jak pary heteroseksualne.
To jest fajnie. U nas jeszcze nikt nie wziął ślubu, a tam już się rozwodzą.
Mam nadzieję, że ta zmiana nastąpi w pewnym czasie szybko.
To jako ciekawostkę podajemy na koniec. Bardzo Ci dziękuję za dzisiejszą rozmowę i wspólną pracę. Serdecznie pozdrawiam Was i Ciebie również.
Dziękuję, Kamilo.
Do usłyszenia.
A na koniec…
Joanna wprost mi powiedziała, że mogę się zapytać o to, co jej się najbardziej podobało na moim kursie i że ona zrobi najlepszą reklamę tego kursu. Joanno, co Ci się najbardziej podobało? Dlaczego go polecasz?
Tak, to prawda. Nie wiem, na ile dobra jestem w robieniu reklam, ale muszę powiedzieć, że podobały mi się najbardziej 3 rzeczy.
Przystępność. Dlatego, że, tak jak wcześniej mówiłam i trochę zrobiłyśmy sobie z tego żarty, ale to, co miałam na myśli, to oczywiście świetnie ogląda się Twoje lekcje, ale ta wartość merytoryczna, jaką przekazujesz tam, Twoje umiejętności dydaktyczne, są niesamowite. Tak uchylę rąbka tajemnicy. W jednej z lekcji uczysz prostego języka. To jest świetny przykład i mi to bardzo zapadło w pamięć, kiedy bierzesz fragment książki, która jest skomplikowana, jakiegoś podręcznika i przekładasz ten fragment, nagrywając siebie w tym samym czasie, na prostszy język i pokazujesz swój tok myślowy. Pokazujesz również, ile razy podchodzisz do jednego zdania, żeby to zrobić jak najlepiej. I to mi się bardzo podobało. To jest genialne i niesamowite dla mnie.
Druga rzecz to są konkrety. Tam jest tyle wiedzy! Dzielisz się swoimi umiejętnościami, różnymi narzędziami, które są bardzo pomocne. Sama skorzystałam z takiego narzędzia, zanim uruchomiłam moją stronę, do oceny pod względem pozycjonowania i jak mój artykuł jest wyświetlany w Googlach. Odejmowane i dodawane były mi punkty za różne zadania. To jest też świetne. Są tam różne, bardzo praktyczne polecajki. Dzielisz się tą wiedzą. Po prostu mówisz, by wybierać sobie tak, jak mnie to odpowiada. Na kursie bardzo mi to odpowiadało.
Po trzecie, produkcja. Niesamowicie odpowiadała mi forma filmu z notatką i streszczeniem, ponieważ filmy są krótkie i jest o wiele łatwiej obejrzeć 15-minutowy film, wydrukować sobie streszczenie i zrobić sobie notatki na tym streszczeniu (ja tak pracowałam) niż przeczytać 4 czy 5 stron materiału i robić jednocześnie notatki. Wszystko w tym kursie ma swoje miejsce, jest faktycznie przemyślane i jest naprawdę nastawione na odbiorcę. Tak że dziękuję Ci bardzo.
Jeszcze jedna rzecz z tymi filmami. To, że Ty tam jesteś i jesteś taka autentyczna, dawało mi poczucie, że w momencie kiedy oglądam te filmy, rzeczywiście jesteś na tych lekcjach i je prowadzisz. Bardzo Ci dziękuję i naprawdę polecam kurs Kamili!
Przenoszę komunikację marek na wyższy poziom. Projektuję ich obecność online (strony www, blogi, wideo, podcasty, prezentacje multimedialne) i uczę, jak robić to efektywnie. Pracowałam dla dużych marek: Aviva, Medicover, Bonami, ale także z mniejszych firm z branży IT (Ququplay, Cloudeamons), instytucji kultury i lokalnych przedsiębiorców.
Czy regularne publikowanie wartościowych treści na blogu może przyciągać uwagę klientów i budować zaufanie do marki eksperckiej? Własnego bloga prowadzi wiele bardzo cenionych osób publicznych. Są to specjaliści i specjalistki związani z różnymi dziedzinami biznesu, kultury czy sztuki. Swojego bloga mają m.in. Bill Gates czy pisarka J. K. Rowling. Pozostaje teraz postawić pytanie: na ile blog może budować i wspierać markę ekspercką?
Spis treści
O blogowaniu z mediatorką z Anglii
W najnowszym odcinku podcastu rozmawiam z absolwentką mojego kursu Blog ekspercki. Joanna Tłoczek mówi o swojej drodze w budowaniu własnej i niezależnej marki związanej z branżą prawniczą.
Dzięki naszej współpracy powstała nowa strona Joanny oraz strategia komunikacji jej marki. Poprzez bloga będzie dzielić się ekspercką wiedzą o mediacjach i prawie rodzinnym dla Polaków mieszkających w Anglii. Miałam też przyjemność stworzyć dla Joanny nową nazwę jej działalności – Polska Mediatorka, pod którą działa dla Polaków w UK.
Stronę Joanny Tłoczek można zobaczyć pod adresem https://www.polskamediatorka.com/.
Kamila Paradowska: Dawno mnie nie było, ale dzisiaj mam gościa szczególnego, Joannę Tłoczek. Prosto z Anglii. Tłumaczka przysięgła i mediatorka sądowa, z którą miałam przyjemność pracować na moim kursie Blog ekspercki. W związku z tym, że jest czas sprzedaży tego kursu, to od razu muszę powiedzieć, że ten materiał jest materiałem autopromocyjnym. Państwo zobowiązuje nas teraz do tego, żeby podawać takie informacje. Mam nadzieję, że oprócz tego, że pojawi się w tle oczywiście Kurs Blog ekspercki, to także będziecie mogli skorzystać z tej rozmowy i pomyśleć o blogu w kontekście marki eksperckiej. Bo to są ciekawe rzeczy i takie, które możecie sami wypracować w internecie. Tak że dzisiaj fantastyczny przykład. Cześć, Joanno.
Joanna Tłoczek: Cześć, Kamilo. Dziękuję za zaproszenie.
Bardzo się cieszę, że jesteś. Joanno, jak to się stało w ogóle, że się poznałyśmy? I co robisz w Anglii?
Osobiście poznałyśmy się już rok temu, kiedy pierwszy raz poprosiłam Cię o konsultację. Udzielałaś darmowych konsultacji związanych z edycją Twojego kursu. Ale obserwuję Cię w mediach społecznościowych już od jakiegoś czasu. Co ja tutaj robię? Jak już wspomniałaś, jestem tłumaczką przysięgłą. Jestem również tłumaczką sądową tutaj w Anglii i od niedawna jestem również mediatorką sądową.
Dla Polaków, którzy są w Anglii?
Nie tylko. Dlatego, że moje uprawnienia są angielskie. Tutaj je nabyłam. Oczywiście, obsługuję wszystkich klientów, którzy mieszkają w Anglii i chcą skorzystać z moich usług. Natomiast moim celem jest to, żebym miała jak najwięcej polskich klientów i żeby mnie oni poznali.
Tworzenie marki eksperckiej poprzez budowanie bloga i zaufanie społeczności
Opowiadam o markach eksperckich. W Twoim przypadku to jest jak najbardziej marka ekspercka. Budowanie własnego bloga, przekazu jest czymś, co absolutnie może wzmocnić Cię na rynku. Może także sprawić, że ludzie Ci zaufają. I to budowanie zaufania jest rzeczą bezcenną. To pochwalmy się, co udało nam się zrobić, ile ta współpraca kosztowała i ile pracy musiałaś w to włożyć.
Chyba łatwiej mi jest mówić o pracy, którą musiałam w to włożyć.
Na początku powiedzmy, co jest wynikiem.
Wynikiem jest to, że jest już strona oraz blog Polska Mediatorka. Jest też pierwszy artykuł, który ukazał się w sobotę 1 października. Następne będą co dwa tygodnie. Tym możemy się pochwalić. Dla mnie ten kurs był po prostu świetną dawką wiedzy. Przy tym bardzo dobrze się bawiłam, oglądając lekcje, które nagrałaś. Sposób, w jaki przedstawiasz przykłady, to, co tam robisz, jest po prostu fenomenalne.
Bardzo mi miło.
To naprawdę zapada w pamięć i jest bardzo ważne. Całość kursu jest nastawiona na odbiorcę, więc chętnie czekałam na następny odcinek i na kolejną lekcję.
Jest mi bardzo miło to słyszeć. To jest tak, że bardzo starałam się zadbać o performatywny wymiar tego kursu i żeby to było ciekawe. Bo nic tak bardzo mnie nie męczy jak właśnie takie siedzenie, oglądanie nudnej lekcji, którą się przewija, tylko po to, żeby wyłuskać jakąś wiedzę. Starałam się troszkę dowcipnie do tego podejść, tak, żeby była to przyjemność. Bardzo się cieszę z Twojej reakcji i tego, że tak to odczytałaś.
To nie tylko kurs wideo, ale też indywidualna współpraca w ramach tego najdroższego pakietu. Kurs w podstawowej cenie jest o wiele tańszy, jeżeli chcemy go samodzielnie przerobić. Jeżeli chcemy tę pracę indywidualną, pracować razem z innymi uczestnikami, to ten cały pakiet kosztuje 1690 złotych brutto. Wtedy jest dostęp do grupy na Facebooku, gdzie są organizowane webinary dla uczestników. Często jest tak, że kupujemy różnego rodzaju materiały, które mają nas wspomóc, np. kursy, e-booki.
Jak znaleźć skuteczny kurs online?
Mam pytanie do Ciebie. Jak to się stało, że ten kurs zadziałał i czy masz w swoim komputerze trochę takich odłożonych na później jakichś materiałów, z których się będziesz uczyć, a nic to nie daje? Bo ja takie mam.
Mam całe mnóstwo i próbuję znaleźć czas, żeby je poukładać. Myślę, że do tego nigdy nie dojdzie. Kupiłam tylko jeden, który był totalnym niewypałem. Natomiast książek i e-booków mam sporo – i sporo z nich przeczytałam, po czym zapomniałam, co w nich było. W przypadku Twojego kursu wykupiłam pakiet Mentor, bo wiedziałam, że potrzebuję kogoś, kto po prostu poprowadzi mnie za rękę, przeprowadzi przez cały nie tylko proces twórczy, ale również pomoże mi w stworzeniu strony. Mam już jakieś tam doświadczenie, ale nie byłam w stanie sama przejść do kolejnego etapu, żeby to wszystko dobrze funkcjonowało i mnie wspierało. Bez dwóch zdań – to jest współpraca z Tobą.
Obecność drugiej osoby, która wspiera w tym procesie tworzenia, też jest kluczowa.
Dla mnie – zdecydowanie. I informacja zwrotna, jaką od Ciebie otrzymywałam, bardzo mi pomagała. Oczywiście rozumiem, że nie każdy może albo chce kupić ten pakiet czy współpracować z Tobą osobiście. Nawet te pakiety niższe są świetne, bo są tak logicznie ułożone, że przeprowadzają krok po kroku do celu, którym jest po prostu postawienie strony i pisanie bloga. Kurs ma 4 różne części, każda jest o czymś innym. Wszystkie łączą się w całość. Myślę, że jeżeli ktoś już ma wiedzę tak jak ja, ten kurs również pomaga w usystematyzowanie tego, co już wiemy. To jest jedna z rzeczy, którą ten kurs też mi dał.
Jak stworzyć ekspercki blog – od strategii po wartościową treść i jej optymalizację SEO
Opowiedzmy o tym, jak to się robi taki ekspercki blog. Sięgnijmy trochę do materiału kursowego. Jaki jest na to przepis? Bo może ktoś nie chciałby przerabiać kursu, ale mniej więcej zorientować się, jaka to jest praca i co tak naprawdę my musimy zrobić, żeby sobie taki materiał wypracować. Zaczynamy od jakiejś strategii. Jaki był Twój pomysł? Jak to się rodziło?
Chciałam dać się poznać osobiście moim potencjalnym klientom i budować zaufanie poprzez pisanie bloga. To była moja nadrzędna strategia, z którą przychodziłam na ten kurs i spotykałam się z Tobą. Powiedziałabym, że musimy zacząć od pomysłu, jaki mamy na siebie albo na ten blog, który chcemy pisać. Oczywiście jest też strona techniczna, a więc przygotowanie strony, na której ten blog będzie publikowany.
Natomiast od strony twórczej – należy przygotować plan czy kalendarz publikacji. To wszystko jest wyjaśnione w Twoim kursie. To wiedza na temat tego, jak napisać taki wpis blogowy, aby zaistniał w Googlach i był rozpoznany jako coś wartościowego. I jest to kolejna ważna część, którą dokładnie wyjaśniasz w tym kursie. Pomimo czytania tych wszystkich wcześniejszych materiałów wiedziałam, że to musi nieść wartość, ale nie wiedziałam w jaki sposób. To jest nie tylko o przesłaniu i treści, która będzie wartościowa, ale również o sposobie, w jaki ona jest przekazana po to, aby mogła być znaleziona. Dlatego, że to rządzi się swoimi własnymi prawami i jest sztuką samą w sobie.
Tak, to prawda. Czyli zaczynamy od tej strategii, a tak naprawdę od umiejętności tworzenia takiego pojedynczego wpisu. To będzie nasza jednostka, na której będziemy pracować. Zawsze mówię, że ważne są kategorie wpisów, jakie są pomysły na pewne grupy tych tekstów. Powiedz mi, jaki Ty masz plan? Bo to jest dość imponujące, jak dużo już wygenerowałaś i wymyśliłaś treści.
W tym kursie polecasz przygotowanie planu publikacji minimum – czyli jeden wpis w miesiącu. Miałam plan, że będę publikowała raz w miesiącu. Taki wpis blogowy, który będzie się dobrze prezentował w Googlach, musi mieć około 1200 słów. To dosyć sporo, żeby napisać i nie lać wody, tylko żeby dać wartość swoim czytelnikom. Myślałam, że to będzie takie optymalne raz w miesiącu. Po napisaniu pierwszego artykułu, który zaczęłam linkować, zaobserwowałam nowe tytuły, o których wcześniej nawet nie myślałam. Po pierwszym artykule zdobyłam więcej niż 12 tematów do publikowania w jednym roku. Postanowiłam więc publikować co dwa tygodnie. Moim założeniem jest, by po roku zmniejszyć częstotliwość na raz w miesiącu. Myślę, że te pierwsze 24 artykuły pomogą mi w plasowaniu mojego bloga i pokazaniu przede wszystkim mnie jako ekspertki.
Super! To jest bardzo dobry plan. Powiem, że blog jest takim medium dla leniwych. Nie mam takiej energii jak dwudziestolatka i pewnie bym nie dała rady ciężko pracować na Instagramie czy TikToku. Blog jest właśnie długotrwałą inwestycją. Można sobie włożyć treść, wypracować ją i publikować nawet z mniejszą częstotliwością. Jednocześnie wiemy, że poprzez wyszukiwarkę te treści cały czas działają. One nie przemijają tak jak w mediach społecznościowych. A powiedz mi, czy masz jakiś swój plan też na media społecznościowe?
To jest jedna z rzeczy, nad którą razem dyskutowałyśmy. Wcześniej miałam i Instagram, i Facebook, które były związane z moją pierwszą profesją, czyli tłumaczeniami. Prawdę mówiąc, nie miałam pomysłu, jak to prowadzić, dlatego że tłumaczenia nie są wdzięcznym tematem. To jest coś, po co się przychodzi i zamawia. Aktualnie bardzo często ludzie używają po prostu Google Translate i uważają, że to jest zrobione świetnie. Natomiast nikt nie jest zainteresowany techniczną stroną – co muszę wiedzieć, żeby dobrze przetłumaczyć np. świadectwo czy dyplomy, czy dokumenty sądowe. To nie jest wdzięczny temat.
W ogóle nie wiedziałam, co tam publikować, więc wcześniej były to informacje trochę o moim życiu, lifestyle itd. Publikowałam posty związane z językiem angielskim i byciu tłumaczem. Nie czułam jednak, że to mnie gdzieś prowadzi. Natomiast teraz na bazie tego bloga myślę, że będę robiła miniposty na moim Instagramie i również na mojej stronie internetowej. Sądzę, że to o wiele bardziej pomoże mi i ukaże jako ekspertkę. Zmieniłam tematykę, zmieniłam również swoją markę na Polska Mediatorka. Wyjaśniłam to osobom, które mnie obserwowały. Zresztą przez rok nie pojawiałam się w mediach społecznościowych, więc pewnie i tak szczęśliwie zostałam zapomniana. Praktycznie rzecz biorąc, teraz zaczynam od początku.
Dlaczego warto zlecić tworzenie nazwy dla marki?
No właśnie, bo razem we współpracy ze mną powstała też nazwa. To już jako osobne zlecenie poza kursem – takie rzeczy robię dla różnych marek. Bardzo wiele osób, które zastanawiają się nad stworzeniem nazwy własnej marki, przede wszystkim myślą, że zrobią to samodzielnie, co, moim zdaniem, jest trochę drogą donikąd. Bo to jest specjalna praca. Bardzo specyficzna. Powiedz, dlaczego Ty zdecydowałaś się jednak zlecić to, a nie wymyśliłaś tego sama?
To jest zdecydowanie droga donikąd. Wymyśliłam jedną nazwę Translating Joanna – na Instagramie to była świetna nazwa. Ale nazwa mojej strony internetowej to już karkołomna nazwa, która niczemu nie służy, jest skomplikowana. Jest także trudna zarówno dla osób, które mówią po angielsku, jak i dla osób, które mówią tylko po polsku. Składała się z mojego imienia i nazwiska oraz nazwy tego, co robiłam, czyli translation. Byłam zadowolona z tej nazwy i uważałam, że to jest w ogóle świetne. Tak było, bo nie rozumiałam, że nie jest zgodna z żadną grupą docelową. Praktycznie próbuje służyć każdemu, a wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Nie była przemyślana. To jest tylko nazwa mojej strony internetowej, mojej domeny, bo w pełnym brzmieniu ta nazwa jest jeszcze bardziej skomplikowana. I ma jeszcze dodatkowy człon! To czyni ją już w ogóle karkołomną.
Byłam całkiem zadowolona z mojej nazwy, bo świetnie przedstawiała to, co mam do zaoferowania. Dopóki nie przesłuchałam Twojego odcinka podcastu o tworzeniu nazwy. To mi dało bardzo dużo do myślenia i jednocześnie przeraziło. Wiedziałam, że nie popełnię jeszcze raz takiego samego błędu. To była też jedna z przyczyn, dla której rok temu skontaktowałam się z Tobą. Już rok temu wiedziałam, że zajmę się tworzeniem tej marki, ponieważ oferowałaś mi w ramach kursu cały pakiet. Sprzedawałaś kurs nie tylko o tym, jak to stworzyć. Wiedziałam, że jesteś w stanie stworzyć również dobrą nazwę dla mnie. Dlatego na pierwszym spotkaniu zapytałam Cię, czy podjęłabyś się tego.
Jeżeli już pracujemy pod wyszukiwarkę, to też właśnie ta domena, która powstała, i nazwa „Polska Mediatorka” są proste, zrozumiałe, łatwe. To też, prawdę powiedziawszy, bardzo Cię wyróżnia. Tak naprawdę zabrałaś główną nazwę, sprzątnęłaś sprzed nosa wszystkim przyszłym mediatorkom i mediatorom, którzy by chcieli sprzedawać tego typu usługi. Jeżeli jeszcze nie są zabrane te podstawowe nazwy, to tutaj bardzo łatwo jest je sobie wziąć – tak jak ja sobie wzięłam „dobra treść”. To najprostsze sformułowanie i takie wprost wskazujące na to, czym się zajmuję.
Tego typu sprytne zabiegi warto wykonywać. Zresztą w ostatniej edycji kursu była też Kasia Twardosz, która jest psychiatrą, i ona dzięki temu pierwszemu modułowi sprawdziła sobie wszystkie sformułowania kluczowe dotyczące psychiatrii. Okazało się, że „wizyta u psychiatry” to jest najczęściej wpisywana fraza w Googlach, tymczasem domena z tą nazwą jest wolna. Kasia natychmiast kupiła i w tej chwili ma stronę wizytaupsychiatry.pl, która będzie fantastycznie pozycjonować jej działalność. Czasami właśnie te podstawowe nazwy są w ogóle niewyzyskane, dlatego że wielu ekspertów czy ekspertek nie istnieje jeszcze w internecie. Myślę więc, że po prostu trzeba to brać. A powiedz mi, jak na Twoją stronę, Twoją działalność zareagowali właśnie zarówno znajomi, jak i być może klienci?
Zawsze ocena tego jest i była bardzo pozytywna. Wciąż otrzymuję różne informacje, wiadomości, głównie od przyjaciół. Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o klientach. Natomiast inne bliskie mi osoby zawsze zwracały uwagę na język artykułów. Uczysz prostego języka, co jest bardzo ważne w przekazywaniu skomplikowanych spraw. Również to, że podaję przykłady, i to, że treść jest wyczerpująca. Dostałam od koleżanki także opinię o tym, że odpowiedziałam na jej pytania, które nawet nie przychodziły jej do głowy, a których odpowiedzi odnajdywała w moich artykułach. Także sama strona bardzo jej się podobała i dostałam za to pochwały. Jestem bardzo zadowolona.
Tworzenie własnej strony internetowej
Od razu powiem, że każda strona, która powstaje na kursie, jest inna. Nie uczę takiego kopiuj wklej typowej strony, jednego schematu. Pokazuję oczywiście jakiś szablon, ale rzeczywiście, jakbyście sobie obejrzeli strony kursantów, to są one zupełnie różne. Podpowiadam pewne rozwiązania w zależności od tego, kto czego potrzebuje. Pracowałyśmy na szablonie z rodziny Bloxy, który też znalazłam dla Ciebie, tak samo jak dla innych kursantów, którzy mnie pytali o to, na czym powinna być ta strona postawiona i jak to powinno wyglądać. Każda strona jest inna, np. strona Brygidy Helbig, która powstała łącznie z blogiem, była stroną stworzoną przez agencję, którą poleciłam. Różnie to wyglądało. A czy Ty korzystałaś może ze współpracy z agencjami?
Prawdę mówiąc, nigdy nie brałam tego pod uwagę. A to dlatego, że ja po prostu chcę wiedzieć, jak strona działa „od środka” i chcę mieć możliwość wprowadzania zmian w momencie, kiedy czuję, że ta zmiana powinna być wprowadzona tu i teraz. Chcę mieć możliwość samodzielnego publikowania. To jest jednak duża częstotliwość, by co dwa tygodnie prosić kogoś o publikację za mnie. Bardzo ważną rzeczą, której uczysz na kursie, jest linkowanie. Mam na swojej stronie dość dużo linków. Na początku moich artykułów linkuję na zewnątrz. Później, jak kolejne artykuły się pojawią, będą linkowane między sobą. Dla mnie to jest bardzo ważne, żebym mogła tam wejść nawet kilka razy w tygodniu i dokonać zmian.
Szczerze mówiąc, byłam już na skraju cierpliwości z moją pierwszą stroną dla tłumaczeń. Skontaktowałam się z agencją. Widziałam stronę, którą przygotowali dla kogoś, kogo obserwuję. Ta strona bardzo mi się podoba. Napisałam do nich maila, ale czekałam trzy dni na odpowiedź. Otrzymałam standardową odpowiedź z informacją o wycenie. To była dosyć niska cena, ale to dlatego, że już miałam przygotowane menu i treść. Odpowiedziałam, że tylko ja jestem odpowiedzialna, natomiast ta cena, którą otrzymałam (ok. 5-6 tysięcy), była niższa. Po tym doświadczeniu wydawało mi się to dziwne i po prostu wiedziałam, że to nie będzie dla mnie odpowiednia forma, którą chciałabym mieć na przyszłość.
Jak przezwyciężyć kryzys twórczy i poczucie niekompetencji w blogowaniu?
Zbliżamy się do finału naszej rozmowy i tak sobie myślę, że dużo mówiłyśmy o tej przestrzeni kursowej. Bardzo Ci dziękuję, że wspierasz też to, że ktoś inny mógłby przyjść na ten kurs. Gdzieś tam mocno czuję od Ciebie też wsparcie. Chciałabym też porozmawiać o czymś takim jak rodzaj kryzysu twórczego czy takiego poczucia, że może ja się do tego nie nadaję albo może nie powinnam. Bardzo wielu z nas, którzy mamy olbrzymią wiedzę, cierpi na taki rodzaj poczucia, że no dobra, ale są lepsi. Są tacy, którym to lepiej wychodzi, mają większe doświadczenie, może wiedzą więcej. Ty jesteś też na początku tej drogi. Skąd wzięłaś w sobie taką siłę, żeby powiedzieć sobie, że OK, ja będę pisała bloga, a nie jakiś tam facet, który robi to sto lat?
Tak, Imposter Syndrome. Ja go mam, ale też z nim walczę. Próbowałam pisać blog jako tłumaczka, co w ogóle nigdy nie doszło do skutku. Ale zanim przejdę do odpowiedzi na Twoje pytanie, to chciałam tylko powiedzieć, że dzięki temu kursowi mój blog jako tłumaczki również ruszy w innej formie, z inną częstotliwością i będzie miał inne cele. Ale on ruszy. Te cele będą głównie związane z pozycjonowaniem strony, dlatego że wiem, że klienci nie będą czekać. Natomiast pokażę siebie jako ekspertka. Taki jest cel tamtego bloga i wiem, że on ruszy.
Jeżeli chodzi o pisanie jako mediatorka – owszem, nie mam dużego doświadczenia, wciąż się uczę. Jednak mam duże doświadczenie w pracy z klientami jako prawnik, bo robiłam to przez 20 lat, zanim się przekwalifikowałam, by zostać tłumaczką i mediatorką. Nie mam problemu, żeby zrobić porządne badania prawne w celu przygotowania takiego artykułu. Uważam, że mam bardzo wdzięczny temat, dlatego że my, mediatorzy, zajmujemy się życiem codziennym. Każdy zna kogoś osobiście albo ma w rodzinie kogoś, kto się rozwiódł i kto nie lubi swojej teściowej, więc nie posyła swoich dzieci do babci. To są tematy, które nas wszystkich dotykają.
O czym piszę? Piszę od strony prawnej i od strony ludzkiej, a przede wszystkim od strony zdroworozsądkowej. Uważam, że dzięki temu zbuduję zaufanie, swoją markę na rynku, a potencjalni klienci mi zaufają. Również mam inny cel, który jest z tym powiązany. Chcę, żeby te moje artykuły były przydatne również osobom, które nie będą korzystały z moich usług jako mediatorki. Mieszkam w Wielkiej Brytanii. Rząd brytyjski zapewnia wiele różnych form pomocy dla osób, które tutaj mieszkają. Czasami Polacy nie wiedzą, że one w ogóle istnieją. Mam nadzieję, że czytając mój blog, nawet jeżeli nie stać ich na prywatną mediację, będą w stanie znaleźć pomoc, która jest dla nich dostępna.
Jak połączyć swoją wiedzę ekspercką z życiem codziennym klientów?
Fajne dwie rzeczy się pojawiły w tym, co powiedziałaś. Po pierwsze, ten wątek pomocy komuś mimo tego, że nie sprzedamy tej usługi. Na przykład mnie przyświeca taka ewangelizacja w temacie komunikacji online. Wydaje mi się, że gdzieś robię lepszy świat właśnie w tej komunikacji w internecie, kiedy publikuję moje treści. Po drugie, pojawił się bardzo ciekawy drugi wątek, w którym mówisz o połączeniu Twojej eksperckości tematu, jakim jest prawo, z życiem codziennym.
To jest wdzięczne, że każdy jest w stanie przypisać ten Twój obszar zawodowy do swojego życia. I powiem Ci, że to jest właściwie takie wielkie zadanie dla każdego eksperta/ekspertki, żeby ludzie zobaczyli np., że tematyka, którą się zajmują, rzeczywiście jest w stanie się wpisać w to życie codzienne.
Czasami jest tak, że zamykamy się w takiej enklawie. Ostatnio miałam okazję zobaczyć stronę rzeczoznawcy. Była to tak, powiedziałabym, daleko od życia napisana strona z jakimiś numerami uprawnień, które są nikomu niepotrzebne oczywiście. Gdybym zamawiała rzeczoznawcę, to pierwsza myśl o tym, jaki ma on numer uprawnienia, byłaby o tym, po co mi to. Chcę wiedzieć, na czym polega jego praca, jak może mi pomóc, jakie są przypadki, prawda?
W czym tak naprawdę dobry rzeczoznawca jest w stanie pomóc? Co mogę zyskać, jeżeli tego rzeczoznawcę w danej sytuacji potrzebuję? Tego typu rzeczy są dość kluczowe dla kreacji bloga eksperckiego. Ten moment, w którym łączymy to z życiem naszego klienta, czyli moja wiedza, która jest totalnie książkowa, wynika z wielu lat np. studiów. Jak ona może się w takim detalicznym przypadku przydać właśnie mojemu klientowi? Czy się z tym zgodzisz?
Absolutnie tak. Jeżeli wytrwam i jeżeli moje kolejne artykuły będą tak ciepło przyjęte jak ten pierwszy, to myślę, że mam dużą szansę na to, żeby nie tylko dobrze się pozycjonować, ale również być dobrze odebraną przez moich potencjalnych klientów i czytelników.
Zawsze mówię o innych profitach, jak sława.
Wow.
To wbrew pozorom nie jest takie nieosiągalne, bo dzisiaj właśnie śledziłam w internecie mojego dawnego klienta, z którym robiłam pierwszy podcast, i zobaczyłam, że Mirek udzielał kolejnego wywiadu do mediów, tym razem do Polsatu. Wcześniej był zapraszany też do radia, wydał własną książkę. I tak sobie myślę, że właśnie o to chodzi. Żeby iść dalej, zdobywać kolejne miejsca, rynki, żeby być widocznym medialnie. Bo to też bardzo się opłaca i czyni z nas osoby, które mogą tak spokojnie budować swoją stabilność finansową i spostrzegać wiedzę jako autentyczny kapitał. Często wiele ekspertek, specjalistów, specjalistek to są ludzie ukryci gdzieś, wykorzystywani do pracy w jakichś agencjach, korporacjach, instytucjach. Tak naprawdę oni sami mają w sobie tyle wartości, że mogliby spokojnie oprzeć swoją stabilizację życiową na tej wartości.
Zdecydowanie tak. Zgadzam się z Tobą. Dlatego zdecydowałam się odejść z pracy na etacie.
Do czego też serdecznie namawiamy.
Zdecydowanie, zdecydowanie. Ale pamiętajcie, jeśli ktokolwiek się zdecyduje, potrzebujecie poduszki finansowej.
Oczywiście, że tak! To jest też potrzebne. Joanno, trzymam mocno kciuki za Ciebie. Mam nadzieję, że słuchając tego podcastu, naszej rozmowy, też będziecie zainspirowani, żeby tego typu działania podejmować, nie bać się takiego momentu w życiu, w którym bierzemy sprawy w swoje ręce.
Mam nadzieję też, że jakaś taka solidna dawka wiedzy tutaj się pojawiła, jeżeli chodzi o kreację treści. No i oczywiście zapraszam na kurs. Zapraszam również gorąco, bo wiem, że słuchają mnie osoby również z Anglii. Jeżeli macie taką sytuację, kogoś, kto rzeczywiście musi poddać się mediacji, to polecam Joannę do współpracy. A ciekawym jest wątkiem to, że Ty robisz mediacje również dla par jednopłciowych.
Tak! Anglia jest innym krajem niż Polska, więc mam do czynienia z różnymi rodzinami, zarówno z rodzinami bardzo tradycyjnymi, jak i z rodzinami nowoczesnymi. To nie musi być małżeństwo, to może być para, również w związku formalnym, nieformalnym, a także para tej samej płci, która tutaj przez prawo jest traktowana tak samo jak pary heteroseksualne.
To jest fajnie. U nas jeszcze nikt nie wziął ślubu, a tam już się rozwodzą.
Mam nadzieję, że ta zmiana nastąpi w pewnym czasie szybko.
To jako ciekawostkę podajemy na koniec. Bardzo Ci dziękuję za dzisiejszą rozmowę i wspólną pracę. Serdecznie pozdrawiam Was i Ciebie również.
Dziękuję, Kamilo.
Do usłyszenia.
A na koniec…
Joanna wprost mi powiedziała, że mogę się zapytać o to, co jej się najbardziej podobało na moim kursie i że ona zrobi najlepszą reklamę tego kursu. Joanno, co Ci się najbardziej podobało? Dlaczego go polecasz?
Tak, to prawda. Nie wiem, na ile dobra jestem w robieniu reklam, ale muszę powiedzieć, że podobały mi się najbardziej 3 rzeczy.
Przystępność. Dlatego, że, tak jak wcześniej mówiłam i trochę zrobiłyśmy sobie z tego żarty, ale to, co miałam na myśli, to oczywiście świetnie ogląda się Twoje lekcje, ale ta wartość merytoryczna, jaką przekazujesz tam, Twoje umiejętności dydaktyczne, są niesamowite. Tak uchylę rąbka tajemnicy. W jednej z lekcji uczysz prostego języka. To jest świetny przykład i mi to bardzo zapadło w pamięć, kiedy bierzesz fragment książki, która jest skomplikowana, jakiegoś podręcznika i przekładasz ten fragment, nagrywając siebie w tym samym czasie, na prostszy język i pokazujesz swój tok myślowy. Pokazujesz również, ile razy podchodzisz do jednego zdania, żeby to zrobić jak najlepiej. I to mi się bardzo podobało. To jest genialne i niesamowite dla mnie.
Druga rzecz to są konkrety. Tam jest tyle wiedzy! Dzielisz się swoimi umiejętnościami, różnymi narzędziami, które są bardzo pomocne. Sama skorzystałam z takiego narzędzia, zanim uruchomiłam moją stronę, do oceny pod względem pozycjonowania i jak mój artykuł jest wyświetlany w Googlach. Odejmowane i dodawane były mi punkty za różne zadania. To jest też świetne. Są tam różne, bardzo praktyczne polecajki. Dzielisz się tą wiedzą. Po prostu mówisz, by wybierać sobie tak, jak mnie to odpowiada. Na kursie bardzo mi to odpowiadało.
Po trzecie, produkcja. Niesamowicie odpowiadała mi forma filmu z notatką i streszczeniem, ponieważ filmy są krótkie i jest o wiele łatwiej obejrzeć 15-minutowy film, wydrukować sobie streszczenie i zrobić sobie notatki na tym streszczeniu (ja tak pracowałam) niż przeczytać 4 czy 5 stron materiału i robić jednocześnie notatki. Wszystko w tym kursie ma swoje miejsce, jest faktycznie przemyślane i jest naprawdę nastawione na odbiorcę. Tak że dziękuję Ci bardzo.
Jeszcze jedna rzecz z tymi filmami. To, że Ty tam jesteś i jesteś taka autentyczna, dawało mi poczucie, że w momencie kiedy oglądam te filmy, rzeczywiście jesteś na tych lekcjach i je prowadzisz. Bardzo Ci dziękuję i naprawdę polecam kurs Kamili!
Zapisz się i otrzymaj link do webinaru.
Przenoszę komunikację marek na wyższy poziom. Projektuję ich obecność online (strony www, blogi, wideo, podcasty, prezentacje multimedialne) i uczę, jak robić to efektywnie. Pracowałam dla dużych marek: Aviva, Medicover, Bonami, ale także z mniejszych firm z branży IT (Ququplay, Cloudeamons), instytucji kultury i lokalnych przedsiębiorców.