Blog Kamili Paradowskiej o projektowaniu treści i kreatywnym pisaniu. Usługi: tworzenie treści (copywriting, UX writing, projektowanie komunikacji dla firm, audyty stron, produkcja audio i wideo). Szkolenia dla zespołów kreatywnych, kursy online.
Natrafiłam niedawno na bardzo wartościową rozmowę na temat bliskości. Było tylko jedno „ale” – język, jakim operowały rozmówczynie, a w szczególności Marta Niedźwiecka, edukatorka seksualna popularyzująca świadomość seksualną. „Wytrwałam, ciężko mi było z racji często używanych anglicyzmów“ – można było przeczytać pod postem z rozmową. Co tam się wydarzyło? Przeanalizujmy.
W Dzień Języka Ojczystego nachodzi mnie refleksja dotycząca tego, w którą stronę zmierza język polski. Czasem zdarza mi się uruchamiać językoznawcze narzędzia i dokładnie przyglądać temu, jak wyglądają nasze codzienne, zawodowe i medialne rozmowy. Tym razem wzięłam na warsztat wywiad, który jest częścią publikacji portalu psychologicznego „Zdrowa głowa“. Podcast został opublikowany 3 kwietnia 2021 na platformie YouTube, można go słuchać także w serwisach podcastowych. Rozmawiają: Marta Niedźwiecka i Joanna Gutral. Załączam go też tutaj:
Anglicyzmy: słuchacze podzieleni
Od razu pragnę zaznaczyć – artykuł ten nie jest krytyką rozmówczyń, ich wiedzy, ani przekazu tej rozmowy. Podobnie jak wielu słuchaczy tego podcastu, którzy zostawili swój komentarz na YouTube, trwam jednak w lekkim osłupieniu z powodu formy wypowiadania się. Oprócz osłupienia są osoby zwracające też uwagę na hermetyczny charakter języka, i w efekcie – brak komunikatywności. Zacytuję jedną z wypowiedzi pod podcastem (dosłownie):
Mieszkam w kraju anglosaskim, na co dzień mówię po angielsku i naprawdę pokusa używania trafnych angielskich stwierdzeń lub słów przychodzi naturalnie, a dbanie o to aby słuchający mnie Polak miał jasność w głowie co do naszej rozmowy jest uważam dość ważna i warta wysiłku użycia „prymitywnych polskich wyrazów“ sic!
Takie podejście nie jest jednak normą. Coraz częściej zdarza mi się słyszeć taki język zarówno w przestrzeni rozmów psychologów, a szczególnie w branży IT, którą odwiedzam w sieci i z którą współpracuję dość często.
Co warto zaznaczyć też na początek?
Przepływ wiedzy, pojęć, transfery z innych kultur zawsze mają okres adaptacyjny, polegający na tym, że wchodzą do naszego języka pojęcia w całości brzmiące obco. Dopiero po jakimś czasie powszednieją, adaptują się, niejednokrotnie znajdują polski odpowiednik. Tak jest też w przypadku tej rozmowy. Niejednokrotnie mamy tam do czynienia z tym zjawiskiem.
Jest jeszcze kilka innych zjawisk, które jednak wymagają bardziej krytycznego spojrzenia. Żeby móc prześledzić ten materiał rzetelnie ułożyłam sformułowania funkcjonujące w podcaście w formę słownika.
Mały słownik języka niby-polskiego
*zostawiłam zapis słów pochodzenia angielskiego jak najbardziej zbliżony do oryginału, niekiedy pojawia się zapis fonetyczny
Anglicyzmy
behavior –zachowanie, [z ang. behavior];zmienia nam behavior
cool –fajny;nie jesteś dość cool
derp – określenie kogoś głupiego; ja – derp statystyczny; określenie użyte w kontekście zaliczonego egzaminu ze statystyki
embedded – osadzona; każdy człowiek ma potrzebę bliskości, ona jest embedded w naszej psychice
embitiaje – MBTI test osobowości, Kwestionariusz Myers-Briggs
enjoy – cieszyć się; Możecie sobie chodzić i opowiadać dowolne kocopoły, pić dowolną ilość wina, palić dowolną ilość jointów, bzykać się dowolnie, fantastycznie na mieście, jakby enjoy, ja nie mam nic do tego, ale jeżeli tam są rany…
first impression – pierwszewrażenie;potem bywało różnie, ale wiesz first impression to ty
flow – stan lekkości, radości, uskrzydlenia;załapałaś się na moje flow
forever – zawsze;nie znienawidzę statystyki na forever
friends with benefits – określenie relacji bez zobowiązań, w której czerpie się przyjemność z seksu, dzielenia pasji; Mamy formy friends with benefits, nie musimy od razu nazywać się parą.
fuck-upów – wpadka, sytuacja kryzysowa; pomiędzy tym, jak on potrzebuje czy ona, a jak to się realizuje, mogą być oceany fuck-upów
human – człowiek; każdy human;związki dla humanów
jazzy – atrakcyjna; że jestem taka jazzy
living apart together – określenie relacji, w której pozostaje się w związku, nie decydując się jednocześnie na wspólne mieszkanie; jeśli mamy unikający styl przywiązania i decydujemy się na living apart together
manuala – podręcznik, [ang. manual]; czyli, jak nie dostanę wydrukowanego na kartecznemanuala w 3 punktach, to w ogóle nie będę z tobą gadać
never under estimate the power of – nigdy nie lekceważ potęgi; ale my tego nie znosimy, never under estimate the power of racjonalizacja, po prostu
no-go – niemożliwy, zakazany, niedopuszczalny; To nie jest no-go, to jest jeden z czynników, który wpływa na naszą relację.
rule of the thumb – praktyczna zasada, norma;Zawsze mówię to parom, które się rozstają, to jest tak zwane rule of the thumb
heteroseksualny setup – ustawienie; to jest taki heteroseksualnysetup z gatunku złoto, czyli para jest ze sobą, bo mają dziecko i kobieta nurkuje w macierzyństwo, jak foka po śledzie
unicorny – rzadki, niemożliwy [ang. unicorn – jednorożec]; jest ten bezpieczny, unicorny, błąd statystyczny
Kolokwializmy
beka – śmiech; stosujesz jako bekę
ideolo – idealnie; To ideolo.
korzystajta – korzystajcie; korzystajta ludzie
nara – do widzenia, na razie; No to nara
nanieprzytomku – bez świadomości; robimy mnóstwo rzeczy na totalnym nieprzytomku
skiepściło – zepsuło; jeśli czujesz ból, bo coś się skiepściło, to być może trza wdrożyć strategię
teges – może zastąpić każde słowo. Jest to bardzo potoczne określenie. Używa się go, gdy nie wiemy, jak coś nazwać, albo nie możemy się wysłowić; godzę się z tym, teges
Co poszło nie tak? Anglicyzmy i kolokwializmy
Po pierwsze, podzieliłam wyrażenia pojawiające się w dialogu na dwa segmenty – anglicyzmy i kolokwializmy. Te pierwsze to sformułowania i słowa zaczerpnięte z języka angielskiego i włożone do języka polskiego. Mają one dwojaki charakter.
Są tu wyrażenia, które nie mają odpowiedników w języku polskim, dlatego z natury przywołuje się je po angielsku. Należy do nich idiom „friends with benefits“, który określa relację przyjacielską w połączeniu z dodatkowym „zyskiem“, jakim seks. Nie ma w Polsce określenia na ten rodzaj relacji, choć jest ona już spotykana, może niezbyt powszechnie. Z drugiej strony, pojawiają się tu słowa, które zastępują istniejące w języku polskim wyrażenia, właściwie nie wiadomo dlaczego, jak np. „first impression“ – „pierwsze wrażenie“.
W obu przypadkach jednak Marta Niedźwiecka używa angielskiego w sposób niekomunikatywny dla polskiego słuchacza. Po pierwsze dlatego, że nie tłumaczy na język polski wyrażeń angielskich. Moim zdaniem błędnie zakłada ona, że są one słuchaczom znane. W drugim przypadku wplata język angielski bardzo dowolnie, gdzie jej się podoba, a przy tym mocno niechlujnie. Szczególnie widać to w wyrażeniu „jakby endżoj“, co brzmi dość zabawnie i niesie przekaz „dobrze, bawmy się“, ale w połączeniu z „jakby“ stanowi typowy chwast językowy, niepotrzebny przerywnik.
Anglicyzmy czyli zagadki
Całkowitą zagadką dla słuchaczy i słuchaczek, mogą być zbitki wyrazowe – połączenie języka polskiego i angielskiego w jednym wyrażeniu lub słowie. Niełatwo było mi się domyślić czym są „embitiaje“, bo słowo to pochodzi od skrótu MBTI, testu na osobowość. Dość oryginalne określenie w znaczeniu rzadki to „unikorny“, gdzie źródło pochodzi od „unicorn“, czyli jednorożca. Wyrażenia takie jak „power of racjonalizacja“ brzmi po prostu śmiesznie, choć już „heteroseksualny setup“ mógłby nawet być dobrą metaforą (gdyby nie była to jednak rozmowa ekspertek od psychologii).
W języku polskim słowa potoczne, codzienne, naznaczone uproszczeniami nazywamy kolokwializmem. Połączenie kolokwializmów i niechlujności (w sposobnie wypowiadania się, układania zdań, niekończenia słów, słabej dykcji) buduje język, który jest na bardzo niskim poziomie. Niestety, i taki styl wdziera się co jakiś czas do tej rozmowy. „Teges“, „beka“, „trza“, „ideolo“, „korzystajta ludzie“ obniża poziom rozmowy eksperckiej do poziomu przypadkowej rozmowy przed sklepem.
Czy załamywać ręce?
Kiedy więdną uszy czy do kompletu załamywać ręce? Nie wiem. Artykuł ten jest jedynie rodzajem ostrzeżenia i czerwonym światłem, które zapalam dla Was, użytkownicy języka polskiego. Bardzo często w swojej pracy zawodowej pracuję z ekspertami z różnych branż i budowanie ich marki osobistej na pewno opiera się także na dbaniu o sposób wyrażania się. Wszelka niechlujność, brak kontroli nad językiem, używanie języka „knajackiego“, obniża zaufanie do osoby, która prezentuje dane fakty czy wiedzę.
Poprzez język, kulturę słowa, udowadniamy też nasz profesjonalizm. Biorąc pod uwagę fakt, że współautorka podcastu, Marta Niedźwiecka, jest autorką bestselleru „Slow sex“, który zapewne pomógł niejednej osobie, trudno oskarżyć ją o brak profesjonalizmu. Myślę, że w przypadku tej książki sporą pracę mogła wykonać Hanna Rydlewska, która prowadzi w książce rozmowę z sex coach. Jej popularność medialna zdaje się też przeczyć wszelkim moim teoriom, choć też siła samej psycholożki polega chyba na czymś innym. Właściwie nie ma ona konkurencji w polskim internecie, stąd jej istnienie, sposób w jaki prezentuje fakty dotychczas niewypowiedziane w ogóle – może być przełomowy.
Jestem ciekawa, co sądzicie na ten temat. Czekam na Wasze komentarze pod postem na Facebooku oraz LinkedIn.
Jeśli interesuje Was temat anglicyzmów polecam serdecznie publikację naukową dostępną online w formacie PDF – Przewodnik po anglicyzmach w języku polskim napisany przez Alicję Witalisz.
Przenoszę komunikację marek na wyższy poziom. Projektuję ich obecność online (strony www, blogi, wideo, podcasty, prezentacje multimedialne) i uczę, jak robić to efektywnie. Pracowałam dla dużych marek: Aviva, Medicover, Bonami, ale także z mniejszych firm z branży IT (Ququplay, Cloudeamons), instytucji kultury i lokalnych przedsiębiorców.
Natrafiłam niedawno na bardzo wartościową rozmowę na temat bliskości. Było tylko jedno „ale” – język, jakim operowały rozmówczynie, a w szczególności Marta Niedźwiecka, edukatorka seksualna popularyzująca świadomość seksualną. „Wytrwałam, ciężko mi było z racji często używanych anglicyzmów“ – można było przeczytać pod postem z rozmową. Co tam się wydarzyło? Przeanalizujmy.
W Dzień Języka Ojczystego nachodzi mnie refleksja dotycząca tego, w którą stronę zmierza język polski. Czasem zdarza mi się uruchamiać językoznawcze narzędzia i dokładnie przyglądać temu, jak wyglądają nasze codzienne, zawodowe i medialne rozmowy. Tym razem wzięłam na warsztat wywiad, który jest częścią publikacji portalu psychologicznego „Zdrowa głowa“. Podcast został opublikowany 3 kwietnia 2021 na platformie YouTube, można go słuchać także w serwisach podcastowych. Rozmawiają: Marta Niedźwiecka i Joanna Gutral. Załączam go też tutaj:
Anglicyzmy: słuchacze podzieleni
Od razu pragnę zaznaczyć – artykuł ten nie jest krytyką rozmówczyń, ich wiedzy, ani przekazu tej rozmowy. Podobnie jak wielu słuchaczy tego podcastu, którzy zostawili swój komentarz na YouTube, trwam jednak w lekkim osłupieniu z powodu formy wypowiadania się. Oprócz osłupienia są osoby zwracające też uwagę na hermetyczny charakter języka, i w efekcie – brak komunikatywności. Zacytuję jedną z wypowiedzi pod podcastem (dosłownie):
Mieszkam w kraju anglosaskim, na co dzień mówię po angielsku i naprawdę pokusa używania trafnych angielskich stwierdzeń lub słów przychodzi naturalnie, a dbanie o to aby słuchający mnie Polak miał jasność w głowie co do naszej rozmowy jest uważam dość ważna i warta wysiłku użycia
„prymitywnych polskich wyrazów“ sic!
Takie podejście nie jest jednak normą. Coraz częściej zdarza mi się słyszeć taki język zarówno w przestrzeni rozmów psychologów, a szczególnie w branży IT, którą odwiedzam w sieci i z którą współpracuję dość często.
Co warto zaznaczyć też na początek?
Przepływ wiedzy, pojęć, transfery z innych kultur zawsze mają okres adaptacyjny, polegający na tym, że wchodzą do naszego języka pojęcia w całości brzmiące obco. Dopiero po jakimś czasie powszednieją, adaptują się, niejednokrotnie znajdują polski odpowiednik. Tak jest też w przypadku tej rozmowy. Niejednokrotnie mamy tam do czynienia z tym zjawiskiem.
Jest jeszcze kilka innych zjawisk, które jednak wymagają bardziej krytycznego spojrzenia. Żeby móc prześledzić ten materiał rzetelnie ułożyłam sformułowania funkcjonujące w podcaście w formę słownika.
Mały słownik języka niby-polskiego
*zostawiłam zapis słów pochodzenia angielskiego jak najbardziej zbliżony do oryginału, niekiedy pojawia się zapis fonetyczny
Anglicyzmy
behavior – zachowanie, [z ang. behavior]; zmienia nam behavior
cool – fajny; nie jesteś dość cool
derp – określenie kogoś głupiego; ja – derp statystyczny; określenie użyte w kontekście zaliczonego egzaminu ze statystyki
embedded – osadzona; każdy człowiek ma potrzebę bliskości, ona jest embedded w naszej psychice
embitiaje – MBTI test osobowości, Kwestionariusz Myers-Briggs
enjoy – cieszyć się; Możecie sobie chodzić i opowiadać dowolne kocopoły, pić dowolną ilość wina, palić dowolną ilość jointów, bzykać się dowolnie, fantastycznie na mieście, jakby enjoy, ja nie mam nic do tego, ale jeżeli tam są rany…
first impression – pierwsze wrażenie; potem bywało różnie, ale wiesz first impression to ty
flow – stan lekkości, radości, uskrzydlenia; załapałaś się na moje flow
forever – zawsze; nie znienawidzę statystyki na forever
friends with benefits – określenie relacji bez zobowiązań, w której czerpie się przyjemność z seksu, dzielenia pasji; Mamy formy friends with benefits, nie musimy od razu nazywać się parą.
fuck-upów – wpadka, sytuacja kryzysowa; pomiędzy tym, jak on potrzebuje czy ona, a jak to się realizuje, mogą być oceany fuck-upów
human – człowiek; każdy human; związki dla humanów
jazzy – atrakcyjna; że jestem taka jazzy
living apart together – określenie relacji, w której pozostaje się w związku, nie decydując się jednocześnie na wspólne mieszkanie; jeśli mamy unikający styl przywiązania i decydujemy się na living apart together
manuala – podręcznik, [ang. manual]; czyli, jak nie dostanę wydrukowanego na karteczne manuala w 3 punktach, to w ogóle nie będę z tobą gadać
never under estimate the power of – nigdy nie lekceważ potęgi; ale my tego nie znosimy, never under estimate the power of racjonalizacja, po prostu
no-go – niemożliwy, zakazany, niedopuszczalny; To nie jest no-go, to jest jeden z czynników, który wpływa na naszą relację.
rule of the thumb – praktyczna zasada, norma; Zawsze mówię to parom, które się rozstają, to jest tak zwane rule of the thumb
heteroseksualny setup – ustawienie; to jest taki heteroseksualny setup z gatunku złoto, czyli para jest ze sobą, bo mają dziecko i kobieta nurkuje w macierzyństwo, jak foka po śledzie
unicorny – rzadki, niemożliwy [ang. unicorn – jednorożec]; jest ten bezpieczny, unicorny, błąd statystyczny
Kolokwializmy
beka – śmiech; stosujesz jako bekę
ideolo – idealnie; To ideolo.
korzystajta – korzystajcie; korzystajta ludzie
nara – do widzenia, na razie; No to nara
na nieprzytomku – bez świadomości; robimy mnóstwo rzeczy na totalnym nieprzytomku
skiepściło – zepsuło; jeśli czujesz ból, bo coś się skiepściło, to być może trza wdrożyć strategię
teges – może zastąpić każde słowo. Jest to bardzo potoczne określenie. Używa się go, gdy nie wiemy, jak coś nazwać, albo nie możemy się wysłowić; godzę się z tym, teges
Co poszło nie tak? Anglicyzmy i kolokwializmy
Po pierwsze, podzieliłam wyrażenia pojawiające się w dialogu na dwa segmenty – anglicyzmy i kolokwializmy. Te pierwsze to sformułowania i słowa zaczerpnięte z języka angielskiego i włożone do języka polskiego. Mają one dwojaki charakter.
Są tu wyrażenia, które nie mają odpowiedników w języku polskim, dlatego z natury przywołuje się je po angielsku. Należy do nich idiom „friends with benefits“, który określa relację przyjacielską w połączeniu z dodatkowym „zyskiem“, jakim seks. Nie ma w Polsce określenia na ten rodzaj relacji, choć jest ona już spotykana, może niezbyt powszechnie. Z drugiej strony, pojawiają się tu słowa, które zastępują istniejące w języku polskim wyrażenia, właściwie nie wiadomo dlaczego, jak np. „first impression“ – „pierwsze wrażenie“.
W obu przypadkach jednak Marta Niedźwiecka używa angielskiego w sposób niekomunikatywny dla polskiego słuchacza. Po pierwsze dlatego, że nie tłumaczy na język polski wyrażeń angielskich. Moim zdaniem błędnie zakłada ona, że są one słuchaczom znane. W drugim przypadku wplata język angielski bardzo dowolnie, gdzie jej się podoba, a przy tym mocno niechlujnie. Szczególnie widać to w wyrażeniu „jakby endżoj“, co brzmi dość zabawnie i niesie przekaz „dobrze, bawmy się“, ale w połączeniu z „jakby“ stanowi typowy chwast językowy, niepotrzebny przerywnik.
Anglicyzmy czyli zagadki
Całkowitą zagadką dla słuchaczy i słuchaczek, mogą być zbitki wyrazowe – połączenie języka polskiego i angielskiego w jednym wyrażeniu lub słowie. Niełatwo było mi się domyślić czym są „embitiaje“, bo słowo to pochodzi od skrótu MBTI, testu na osobowość. Dość oryginalne określenie w znaczeniu rzadki to „unikorny“, gdzie źródło pochodzi od „unicorn“, czyli jednorożca. Wyrażenia takie jak „power of racjonalizacja“ brzmi po prostu śmiesznie, choć już „heteroseksualny setup“ mógłby nawet być dobrą metaforą (gdyby nie była to jednak rozmowa ekspertek od psychologii).
W języku polskim słowa potoczne, codzienne, naznaczone uproszczeniami nazywamy kolokwializmem. Połączenie kolokwializmów i niechlujności (w sposobnie wypowiadania się, układania zdań, niekończenia słów, słabej dykcji) buduje język, który jest na bardzo niskim poziomie. Niestety, i taki styl wdziera się co jakiś czas do tej rozmowy. „Teges“, „beka“, „trza“, „ideolo“, „korzystajta ludzie“ obniża poziom rozmowy eksperckiej do poziomu przypadkowej rozmowy przed sklepem.
Czy załamywać ręce?
Kiedy więdną uszy czy do kompletu załamywać ręce? Nie wiem. Artykuł ten jest jedynie rodzajem ostrzeżenia i czerwonym światłem, które zapalam dla Was, użytkownicy języka polskiego. Bardzo często w swojej pracy zawodowej pracuję z ekspertami z różnych branż i budowanie ich marki osobistej na pewno opiera się także na dbaniu o sposób wyrażania się. Wszelka niechlujność, brak kontroli nad językiem, używanie języka „knajackiego“, obniża zaufanie do osoby, która prezentuje dane fakty czy wiedzę.
Poprzez język, kulturę słowa, udowadniamy też nasz profesjonalizm. Biorąc pod uwagę fakt, że współautorka podcastu, Marta Niedźwiecka, jest autorką bestselleru „Slow sex“, który zapewne pomógł niejednej osobie, trudno oskarżyć ją o brak profesjonalizmu. Myślę, że w przypadku tej książki sporą pracę mogła wykonać Hanna Rydlewska, która prowadzi w książce rozmowę z sex coach. Jej popularność medialna zdaje się też przeczyć wszelkim moim teoriom, choć też siła samej psycholożki polega chyba na czymś innym. Właściwie nie ma ona konkurencji w polskim internecie, stąd jej istnienie, sposób w jaki prezentuje fakty dotychczas niewypowiedziane w ogóle – może być przełomowy.
Jestem ciekawa, co sądzicie na ten temat. Czekam na Wasze komentarze pod postem na Facebooku oraz LinkedIn.
Jeśli interesuje Was temat anglicyzmów polecam serdecznie publikację naukową dostępną online w formacie PDF – Przewodnik po anglicyzmach w języku polskim napisany przez Alicję Witalisz.
Przenoszę komunikację marek na wyższy poziom. Projektuję ich obecność online (strony www, blogi, wideo, podcasty, prezentacje multimedialne) i uczę, jak robić to efektywnie. Pracowałam dla dużych marek: Aviva, Medicover, Bonami, ale także z mniejszych firm z branży IT (Ququplay, Cloudeamons), instytucji kultury i lokalnych przedsiębiorców.