Wiem, wszyscy od niego zaczynaliśmy. Był, jak stawaliśmy pierwsze kroki w świecie komputerów, był przy pierwszych, ważnych tekstach w naszym życiu. Ale powiem Wam szczerze, że po zdradzie nie ma się wyrzutów sumienia. Dlaczego? Oto mój przypadek i jednocześnie tutorial dla Ciebie.
Jak poznałam Ulyssesa?
Zaciekawił mnie artykuł Pawła Tkaczyka, który czytelników swojego bloga przekonywał m.in. do używania prostszych edytorów tekstów. Przetestowałam więc wszystkie z wymienionych w artykule: Write! Writer IA Writer oraz Ulysses. Dwa ostatnie dedykowane są komputerom Mac. W związku z tym, że również pracuję na tym systemie, postanowiłam spróbować.
Najbardziej rozczarował mnie Writer stworzony dla Chrome – wyraźnie nie radził sobie z polskimi czcionkami. Pozostałe programy urzekały przejrzystością i designem, ale najbardziej skutecznie przekonał mnie do siebie Ulysses. Zresztą nie tylko mnie – w sieci można znaleźć entuzjastyczną recenzję tego narzędzia wyjaśniającą także źródło zapotrzebowania na tego typu edytory. Wojtek Pietrusewicz w artykule dla iMagazine pisze:
Wszystko zaczęło się od mody na tak zwane „minimalistyczne edytory tekstowe” czy też distraction-free writing. Założenie było takie, że sam program ma dostarczyć nam płótno, na którym będziemy tworzyć nasz obraz, a on nie będzie nas rozpraszał ani nam przeszkadzał.
W osiągnięciu tego efektu pomaga nam Markdown – specjalny język znaczników, który pozwala na szybkie formatowanie tekstu podczas pisania (np. tytuły i nagłówki oznacza się za pomocą hasztagów na początku zdania). Jak się pisze w tym edytorze? Szybko i przyjemnie, a system Markdown natychmiast i niemal intuicyjnie staje się naszym sposobem pisania.
Jak działa Ulysses?
Żeby pokazać to w najlepszy sposób – nagrałam film. Testowałam Ulyssesa na MacBooku o przekątnej ekranu 13,3 cala.
Jak działa program Ulisses? from Kamila Paradowska on Vimeo.
Dlaczego Ulysses pomaga pisać?
- Przejrzysta forma edytora pomaga skupić się wyłącznie na pracy nad tekstem.
- Program pozwala szybko i intuicyjnie formatować tekst dzięki systemowi Markdown.
- Bardzo przydatną funkcją jest element pozwalający zaprojektować tekst i nastawić się na osiągnięcie celu – określenie ilości tekstu oraz czasu potrzebnego do jego stworzenia.
- Teksty łatwo się kataloguje i opisuje dzięki funkcji notatek i słów kluczowych.
- Wszystkie tworzone teksty / szkice znajdują się w jednym miejscu, z którego można je łatwo przeglądać.
- Edytor Ulysses ma swoje wersje na wszystkie urządzenia Apple – również iPada i iPhona.
- Teksty można wyeksportować z we wszystkich popularnych formatach (m.in. doc, PDF, ePub).
Czy Ulyssess ma minusy i czy wracam do Worda?
Cóż, edytor Ulysses jest przede wszystkim INNYM programem niż Word i spełnia inne funkcje. Na pewno pomaga w pisaniu np. tekstów na blog, artykułów, czy nawet e-booków, pozwala na sporządzanie notatek i szkiców.
Jeśli dla kogoś minusem jest to, że należy za ten program zapłacić – to tak, Ulysses też ma tę wadę. Roczna subskrypcja to koszt ok. 150 zł.
Kiedy wracam do edycji tekstów naukowych, z dużą ilością przypisów, do tekstów, które dzielę z korektorami i redaktorami – używam bardziej tradycyjnego edytora (LibreOffice lub korzystam z Dokumentów Google). Przede mną jeszcze z pewnością test Dropbox Paper, który próbuje łączyć styl minimalistycznego edytora z bardzo przydatną funkcją dzielenia się dokumentami, umożliwiającą pracę w zespole.
A co z Wordem? Szczerze? Nie jesteśmy już razem od wielu lat, odkąd wyprowadziłam się z Windowsa. Widuję go czasem. Bardzo się stara. Może kiedyś się jeszcze spotkamy?
Przenoszę komunikację marek na wyższy poziom. Projektuję ich obecność online (strony www, blogi, wideo, podcasty, prezentacje multimedialne) i uczę, jak robić to efektywnie. Pracowałam dla dużych marek: Aviva, Medicover, Bonami, ale także z mniejszych firm z branży IT (Ququplay, Cloudeamons), instytucji kultury i lokalnych przedsiębiorców.
Wiem, wszyscy od niego zaczynaliśmy. Był, jak stawaliśmy pierwsze kroki w świecie komputerów, był przy pierwszych, ważnych tekstach w naszym życiu. Ale powiem Wam szczerze, że po zdradzie nie ma się wyrzutów sumienia. Dlaczego? Oto mój przypadek i jednocześnie tutorial dla Ciebie.
Jak poznałamUlyssesa ?
Zaciekawił mnie artykuł Pawła Tkaczyka, który czytelników swojego bloga przekonywał m.in. do używania prostszych edytorów tekstów. Przetestowałam więc wszystkie z wymienionych w artykule: Write! Writer IA Writer oraz Ulysses. Dwa ostatnie dedykowane są komputerom Mac. W związku z tym, że również pracuję na tym systemie, postanowiłam spróbować.
Najbardziej rozczarował mnie Writer stworzony dla Chrome – wyraźnie nie radził sobie z polskimi czcionkami. Pozostałe programy urzekały przejrzystością i designem, ale najbardziej skutecznie przekonał mnie do siebie Ulysses. Zresztą nie tylko mnie – w sieci można znaleźć entuzjastyczną recenzję tego narzędzia wyjaśniającą także źródło zapotrzebowania na tego typu edytory. Wojtek Pietrusewicz w artykule dla iMagazine pisze:
W osiągnięciu tego efektu pomaga nam Markdown – specjalny język znaczników, który pozwala na szybkie formatowanie tekstu podczas pisania (np. tytuły i nagłówki oznacza się za pomocą hasztagów na początku zdania). Jak się pisze w tym edytorze? Szybko i przyjemnie, a system Markdown natychmiast i niemal intuicyjnie staje się naszym sposobem pisania.
Jak działaUlysses ?
Żeby pokazać to w najlepszy sposób – nagrałam film. Testowałam Ulyssesa na MacBooku o przekątnej ekranu 13,3 cala.
Jak działa program Ulisses? from Kamila Paradowska on Vimeo.
DlaczegoUlysses pomaga pisać?
CzyUlyssess ma minusy i czy wracam do Worda ?
Cóż, edytor Ulysses jest przede wszystkim INNYM programem niż Word i spełnia inne funkcje. Na pewno pomaga w pisaniu np. tekstów na blog, artykułów, czy nawet e-booków, pozwala na sporządzanie notatek i szkiców.
Jeśli dla kogoś minusem jest to, że należy za ten program zapłacić – to tak, Ulysses też ma tę wadę. Roczna subskrypcja to koszt ok. 150 zł.
Kiedy wracam do edycji tekstów naukowych, z dużą ilością przypisów, do tekstów, które dzielę z korektorami i redaktorami – używam bardziej tradycyjnego edytora (LibreOffice lub korzystam z Dokumentów Google). Przede mną jeszcze z pewnością test Dropbox Paper, który próbuje łączyć styl minimalistycznego edytora z bardzo przydatną funkcją dzielenia się dokumentami, umożliwiającą pracę w zespole.
A co z Wordem? Szczerze? Nie jesteśmy już razem od wielu lat, odkąd wyprowadziłam się z Windowsa. Widuję go czasem. Bardzo się stara. Może kiedyś się jeszcze spotkamy?
Przenoszę komunikację marek na wyższy poziom. Projektuję ich obecność online (strony www, blogi, wideo, podcasty, prezentacje multimedialne) i uczę, jak robić to efektywnie. Pracowałam dla dużych marek: Aviva, Medicover, Bonami, ale także z mniejszych firm z branży IT (Ququplay, Cloudeamons), instytucji kultury i lokalnych przedsiębiorców.